Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dar es Salaam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dar es Salaam. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Voici un post

Jest niedziela, późny wieczór, bar w Zanzibar Hotel w zaułku na Libya Street już opustoszały, w kilku grupach zgromadzeni są mężczyźni, próbujący przejść do porządku nad faktem, że weekend dobiega już końca. Pomiędzy plastikowymi, żółtymi krzesełkami dwie młode kobiety wyginające się w rytm basów Bongo Flavour, niektóre trochę podchmielone. Przeszklone oczy kilku mężczyzn wpatrzone w ich kocie ruchy. Za żeliwną kratą dwie krzątające się barmanki.
- Dostanę białe wino? – powtarzam pytanie po raz kolejny tej nocy, w muzułmańskiej dzielnicy Dar es Salaam.
- Tylko małe butelki za dwa tysiące – odpowiada w suahili barmanka – chcesz?
Przytakuję. Moje wejście zwraca uwagę głośno rozmawiających mężczyzn, którzy najpierw przypatrują się mi uważnie. Nie mam na sobie wyzywającego stroju, długa, hipisowska spódnica, żadnych ozdób, kilka monet w dłoni i … książka. Wyjmuję książkę, w ręce wino i papieros. Zaczynam lekturę.
Nie za bardzo wiadomo, jak zagadać.
- Jaki to język?
- Polski.
- Nie przeszkadzaj jej, ponagla z tyłu kolega pytającego – dajcie jej czytać w spokoju.
Bez zmrużenia okiem kontynuuję lekturę. Tańczącym krokiem podchodzi jedna z podchmielonych dziewczyn – słuchaj, okradziono mnie z całej srebrnej biżuterii.
- Przecież masz mnóstwo na sobie – spokojnie zauważam.
- Tak, ale wiesz, był taki pierścionek, nie dałabyś mi 200 szylingów – moja mama taka chora na Zanzibarze.
- Nie mam.
- A co masz?
- Książkę.
Skonfundowana odchodzi. Przewracam dwie kartki, podchodzi inny jegomość.
- Am I disturbing you?
- Yes– odpowiadam wprost.
- You know, I’ve been to so many places and I’ve never seen anybody reading in a bar. Why are you doing that? – rozlega się pytanie. – Why are you reading?
- I couldn’t find any place with white wine but only this one, I like drinking wine while reading so I came here.

Chłopak kiwa głową z niedowierzaniem. Ja też za chwilę wstaję i zostawiam butelkę niedopitego wina.Przecież nie jest tak, że właściwie o coś chodzi.

niedziela, 21 czerwca 2009

Pojedź do Afryki zagrać w Bao!

(Notatka z 23/10/08)

Lotnisko w Dar es Salaam, czterdziestostopniowy upał, ale terminal ma swój chłód. Kolejny przełożony afrykański lot, wdrapuję się więc na antresolę i zamawiam drogą kawę. Przysiada się Austriak, taki typowy turysta, jeden z tych, co opowiadają ze zdziwieniem za jak małe pieniądze pracują miejscowi. Wypunktowuje ceny usług tragarzy, którzy wnosili jego plecaki na Kilimandżaro. Słucham grzecznie ale też prędko się podnoszę i dziękuję - w końcu w perspektywie jeszcze 5h czekania na lot.

Tak zaczęła się moja miłość do Bao. Zauważywszy moje zniechęcenie rozmową z turystą, zahaczył mnie za koszulę palcem krogulcem głuchoniemy człowiek na lotnisku. Niemal zaciągnął mnie pod witrynę sklepową i wskazał grę. - Kup białasko - to pogramy - dawał do zrozumienia gestem. Spontan to spontan - bez wahania poleciałam do bankomatu i machnęłam się na Bao. Siedzieliśmy na schodach. Pokazał mi dwa rodzaje gry - wersję Bao Simple i Bao Zanzibar, uczyliśmy się na tej uproszczonej. O ile na początku oczarowana magią gry na lotnisku zupełnie sobie nie radziłam, po kilku rundach po raz pierwszy pokonałam w grę miejscowego. Był piękny, październikowy, upalny dzień, chowałam do plecaka mój nowy skarb, upychając go - taniej niż na Zanzibarze! - zakupionymi mydełkami dla znajomych.

NAUCZ SIĘ BAO NIE WYCHODZĄC Z DOMU!
Tutorial Bao:

http://www.baogame.com/