Zresztą nie tylko w laptopie. Jeden szlak prowadzi niestety przez moje łóżko, co wiąże się z uczuciem delikatnego łaskotania części ciała narażonej danej nocy na kontakt z intruzem. Pozwolę sobie nie zagłębiać się w szczegóły, pomimo że mrówka nie omieszka zajrzeć w najmniej dostępne zakątki mojego ciała. Jedyną myślą, jaka pozwala mi odnosić się zwycięsko do tej niepisanej bitwy jest fakt, że mrówki jadłam, i to o wiele większe. Do najsmaczniejszych jednakowoż nie należały, honorów im więc składać nie trzeba.
1 komentarz:
to troche chore... zwykle, jak juz mrówki po tobie chodza to cos sie z tym robi:P
Prześlij komentarz